Źródło: Free images from https://pixabay.com
Ostatnia rozmowa z Krzysztofem (naszym kwantowym przyjacielem) w trakcie Szczecińskich Spotkań Kwantowych trochę była jak latarnia w ciemności.
Wiedziałem, że ta latarnia tam jest, ale to on włączył światełko.
Co uświadomił mi Krzysiek?
Rozmawialiśmy o tym czy w trakcie wykonywania procesów kwantowych należy się chronić energetycznie czy nie.
– Przed czym i przed kim? – zapytał.
Skoro wszyscy jesteśmy jednym i tym samym, taką samą manifestacją Świadomości, to chroniąc się przed kimś tak naprawdę chronimy się przed samym sobą. Chroniąc się, tym samym w przestrzeni tworzymy zagrożenie, którego tam NIE MA.
Ja to Ty, Ty to ja, ja to wszyscy, wszyscy to ja. Kropla w oceanie…
To doprowadziło mnie do dalszych spostrzeżeń, o których się mówi od dawna, ale jakoś do nas nie docierają, ponieważ próbujemy je ogarnąć naszym umysłem.
Niejednokrotnie słyszymy, że cechy dostrzegane i wyolbrzymiane u innych osób stanowią tak naprawdę odbicie tego, co jest w nas…tylko zawsze nasze (nie)zrozumienie było dualistyczne: ja – on (lustro – odbicie).
Nie, no jak? On to ja? Ona to ja? Ja to on? Ja to ona?
Tymczasem – jeśli stanowimy jedność i jesteśmy tu zmaterializowaną formą manifestacji wszechogarniającego pola świadomości – wtedy nie jest to żadne odbicie, to my sami.
Trzymając urazę do kogoś trzymasz urazę do siebie, wybaczając komuś wybaczasz sobie – BO JESTEŚ JEDNYM I TYM SAMYM co inna osoba i wszystko co nas otacza.
Złorzecząc komuś, tak naprawdę złorzeczysz sobie i tak naprawdę sam sobie plujesz w twarz.
Kochając kogoś czy coś – kochasz siebie.
Kiedy już kochasz siebie – kochasz cały świat, co przecież niejednokrotnie obserwujemy.
Co czynisz sobie – czynisz innym – co czynisz innym – czynisz sobie…